Strony

piątek, 27 kwietnia 2012

Coś się kończy coś zaczyna.

Wyczłapuje się z łózka (bo jak inaczej to określić) po 6. Noce nadal mam nie przespane bo ma dziecina prosi o posiłki. Wiadomo Bar Mleczny nie odmawia głodnemu. Umilamy poranek zmiana pizamkowego stroju na dzienny i zabawa. Wspólnie siedzimy w kuchni. Mała M na leżaczku ja na krześle popijam kawę z filiżanki.Wymieniamy się uśmiechamy,małe pogaduchy. Gra melodyjka ,zabawki nagle znajdują się w rożnych stronach kuchni(dzięki sile malej rączki). Pokazuje córce jak obieramy warzywa...i stawiam garnek>robimy zupę. Opowiadam jej ze ugotujemy dziś obiad szybciej.Ze planuje zupę pomidorowa a warzywa z wywaru przeznaczymy na krokiety. Ze zmielimy jej,lekko podpieczemy na patelni i zawiniemy w naleśniki. Mały człowiek dzielnie słucha, obserwuje. Zaczyna się marudzenie.Za długo. No to otwieramy Bar Mleczny i Mała M zasypia. A ja teraz siedzę i dumam. Dziś kończy mi się macierzyński. Gdybam,dumam,myślę co dalej... Jedyne czego jestem pewna na ta chwile to pogody. Pójdziemy na spacer w poszukiwaniu przygody ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz